Quantcast
Channel: VENILA KOSTIS
Viewing all articles
Browse latest Browse all 129

Venice!

$
0
0
Wenecja. Miasto miłości, 409 mostów, labiryntu kanałów i pięknej melodii, w której warkot silników zastąpiony jest delikatnymi odgłosami wioseł oraz błogą ciszą. Zdaje mi się, czy właśnie stałam się bardziej romantyczna?

Uwierzycie, że w swoich podróżniczych planach na długiej liście nigdy nie miałam wpisanej Wenecji? Uwielbiam Włochy, ale wizerunek Wenecji, kreowanej na miasto miłości oraz miliona turystów nigdy nie wzbudzał we mnie ciekawości. Och, jak bardzo się myliłam wierząc w stereotypowe opowieści.

Wenecja uderza swoim niepowtarzalnym klimatem od razu, na samym wstępie, bez uprzedzenia z dumą prężąc się w stronę rozanielonych turystów i z wielką gracją pozując ich aparatom. To bez wątpienia jedno z najbardziej fotogenicznych miast, jakie znam. Trzeba mieć naprawdę silną wolę, by nie wyciągać co chwilę aparatu i nie pstrykać fotek.
Wenecja przywitała mnie niesamowitym spokojem, piękną pogodą i uczuciem, którego brakowało mi od dawna - ekscytacją, która każe uśmiechać się od ucha do ucha. Że śmierdzi - mówili, że od groma turystów - mawiali, że przereklamowana... Nie poznałam tych negatywnych stron miasta. Turystów było sporo, ale mam wrażenie, że więcej widziałam w Pradze, tu można było uciec od nich szybko, zagłębiając się w zawiłe uliczki. Wystarczyło zdecydowanym krokiem ominąć najbardziej znane atrakcje, by znaleźć się w okolicach nieuczęszczanych przez przyjezdnych. A tam czekał już prawdziwy klimat Italii: przepiękne kamienice bogato zdobione roślinnością, sznury z praniem przewieszone przez całą długość podwórka, małe, stylowe knajpki i sklepiki, którym daleko było do straganów pamiątkowych.
Najlepszy sposób na zwiedzanie nowego miejsca? Poruszanie się pieszo, bez mapy i określonej destynacji. Tylko w taki sposób można poczuć prawdziwy klimat danego miasta, zabłądzić, odnaleźć się z powrotem a później znowu kluczyć bez większego celu. Tak też uczyniliśmy w Wenecji - lustrując ją od tej mniej komercyjnej strony, a także podziwiając nocą - wtedy jest dopiero piękna. Opustoszała, spokojna i cicha zachęca, by spacerować po niej do samego rana. To aż dziwne, że życie nocne praktycznie tu nie istnieje.
Podczas naszego zbyt krótkiego pobytu zdążyliśmy właściwie w ciągu kilku godzin poznać jedynie główne dzielnice miasta (San Polo, Castello czy San Marco). Mam nadzieję, że kolejnym razem uda mi się odwiedzić plażę na wyspie Lido, kontynentalną część miasta - Mestre czy Isola di san Michele - niezwykły cmentarz (pochowany jest na nim m.in. Ezra Pound). No sami widzicie, nie mam wyjścia, muszę tam wrócić.

Wenecja to przede wszystkim kanały, urocze mostki i romantyczne gondole. Mnie urzekły natomiast domostwa z przepięknymi wejściami głównymi, często ozdobionymi wyszukanymi kołatkami, okna i balkony rozpływające się w przepięknej roślinności oraz cudowne placyki i skwery, które wyrastają nagle i zawsze znienacka, zachęcając do chwili postoju na jednej z leniwie spoczywających ławek.

Domyślam się jednak, że codzienne życie musi wyglądać tutaj specyficznie. Droga wodna, którą odbywa się cały transport nie jest z pewnością sprzymierzeńcem w wielu zwyczajnych sytuacjach - na próżno szukać tu m.in. sklepów spożywczych.
No co tu dużo mówić - zakochałam się w tym mieście, jego klimacie i architekturze. Uwielbiam włoską kuchnię, a włoski język jest taki uroczy. Mogłabym codziennie być witana słowami Buongiorno Signorina - włoskie wyrazy brzmią tak lekko, że od rana człowiek ma ochotę się uśmiechać.

PS To nie koniec moich opowieści ze słonecznej Italii. Mam przygotowane jeszcze dwa wpisy!

Viewing all articles
Browse latest Browse all 129